piątek, 5 grudnia 2014

Rozdział 1

Więc tak krótka notatka, przed czytaniem ;p W zakładce ' bohaterowie ' pojawiły się nowe osoby ;D
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
* kilka dni później *

     W końcu spokój... Nie widzę Tego... nie słyszę... nie widzę żadnych dziwnych rzeczy. Nie wiem czy płakać czy się śmiać, z jednej strony dobrze, że tego nie ma, ale pewnie szykuje się coś większego...
      Mam już tego dosyć, albo To mnie wykończy, albo sama siebie wykończę.
       Musze znaleźć sposób na To coś.  Śmierć odpada... uciec się nie da... nie wiem, po prostu nie wiem co mam robić, nigdy nie czułam takiej bezsilności... Tak strasznie chciałabym coś zrobić, ale nie wiem jak mam to zrobić...  Nawet gdyby znalazł się człowiek, który przeszedł coś podobnego i chciałby mi pomoc, to nie wiem gdzie on do cholery może być.! Ja chce tylko, żeby to się skończyło... nic więcej nie chce...

                                                                     *   *   *

       Uznałam, ze pora wstawać z łózka, bo przyszedł czas na szkole... boshe dlaczego szkoła.?!! Wole zostać w łóżeczku z moim ukochanym cieplutkim termoforem, który nigdy mnie nie opuszcza... ale czasami w stosunku do mnie jest chłodny.. jak on tak może.?
       Boshe jak nic mi się nie chce, po prostu nic, nawet z łóżka nie chce mi się wstawać. No, ale trzeba wstawać tylko, że ja nie mam siły nawet się podnieść.  Mój len wziął górę nad rozsądkiem i sturlałam się z łóżka. .. MOJA DUPA.!!! Ała....  To nie był mądry pomysł. .
       Podniosłam się z podłogi z cichym stęknięciem, po czym włączyłam moje ukochane radio. Nie ma nic lepszego niż dobra muzyka na poranek.
      Tanecznym krokiem podeszłam do szafy. Po jej otworzeniu uznałam, że muszę iść na zakupy, bo jeszcze trochę i nie będę miała w czym chodzi. No, ale póki co muszę wybrać coś z moich zasobów.
       Mój wybór padł na czerwoną koszule w kratkę i czarne rurki do tego wybrałam mój ulubiony czarny zegarek. 

        Po ubraniu się nałożyłam tusz na rzęsy i przeciągnęłam błyszczykiem po ustach. Zrobiłam jeszcze koka i byłam już gotowa. Była już 9 : 30 a to oznacza, że jeszcze chwila, a się spóźnię.!
       Szybko wyłączyłam radio, wzięłam torebkę, nałożyłam moje czarne coversy  i wybiegłam z domu. Na przystanku byłam o 9 : 45 jeszcze chwila i przyjedzie autobus.
 
                                                                    *  *  *   
 
    Po MEGA usypiającej lekcji historii siedziałam z podwiniętymi kolanami, przed klasa od matematyki. 

    Znowu moje myśli powracały do tradycyjnego problemu... w każdej chwili spodziewałam się, że usłyszę ten okropny głos w mojej głowie... 
    Nawet jeżeli chciałam myśleć o czymś innym, to nie dawałam rady. Albo To włada moimi myślami, albo nie wiem co...
- Wstawaj śpiochu. !
- Życie ci nie miłe, Lily.?!! 

- Zastanówmy się...
- Lepiej tego nie rób, za trudne dla ciebie.- powiedziałam ze ' słodkim uśmiechem '.- A tak w ogóle to czemu nie byłaś na historii.?
- Nie uwierzysz. !
- No raczej nie.
- Moje łózko polało mnie klejem i przykleiło do siebie.!! Dlatego mnie nie było.
- Nie gadaj.!
- No seryjnie.!
- Twoje łózko ma ode mnie talon na wpierdol i balon.
- Okej przekaże mu. Jest jakaś praca domowa z historii.?
- Na twoje szczęście nie.

      Kątem oka zauważyłam jak w naszą stronę skrada się Luc, w którym Lily skrycie się podkochuje. 
      Chłopak domyślił się, że go zauważyłam więc przyłożył palec do ust i zrobił błagalną minę. Domyśliłam się o co mu chodzi więc siedziałam cicho.
      Kiedy Lucas w końcu skończył się skradać, dźgnął Lily palcem w brzuch. 
      Przyjaciółka cicho krzyknęła, po czym odwróciła się do naszego przyjaciela.
- Po cholere mnie straszysz Luc.!?
- Nie po cholere tylko i wyłącznie dlatego, że lubię ciebie drażnić.
- Fascynujące... - powiedziała sarkastycznym tonem Lily.
- Um... Luc...- zaczęłam powoli.- Albo nie...
- No mów.- próbował mnie zachęcić.
- Nie.
- No proooszę...- błagał robiąc minę szczeniaka.
- No spójrz tylko na tą minę.- zaczęła mówić piskliwym głosem przyjaciółka.- Jak możesz mu odmówić.?
- Normalnie.- powiedziałam i pokazałam Lucasowi język.
     Przyjaciel miał zamiar coś powiedzieć, ale przerwał mu dzwonek na lekcje matematyki, mała poprawka: na lekcje tortur.
- Po lekcji ci powiem ty małpo jedna.- Szepnęłam chłopakowi do ucha.
- Yay.!- Powiedział po czym poszedł niespiesznym krokiem do swojej klasy.
                                                                 *   *   *
 
          Ta zielona tablica z masą wzorów była strasznie irytująca... a ponoć zielony uspokaja... jak to może człowieka uspokoić.!?
         Z rozmyślań wyrwało mnie szturchniecie w plecy. Zaciekawiona odwróciłam się do Petera, który siedział za mną.
- Co chcesz. ?
         Peter, którego nazywamy Pitch, zamiast mi powiedzieć o co chodzi, wepchnął mi do reki papierowa kulkę.
      Spojrzałam na niego pytająco, ale on tylko do mnie mrugnął. Odwróciłam się zdziwiona i rozłożyłam kartkę.

     Co powiesz na to, ze ty i ja dziś po szkole idziemy na kręgle, złociutka.?
      O mało nie udusiłam się ze śmiechu.! " złociutka " hahahah, co go napadło.?
      Bez chwili zastanowienia wzięłam długopis i odpisałam Przyjacielowi:

    Twoja matka wie, ze ćpiesz.? Czy mam jej powiedzieć.? ;)
      Odwróciłam się i włożyłam mu ja do piórnika.
       Lily szturchnęła mnie w ramie i podała karteczkę. Ciekawe co ona chce.
.
       Idziemy po szkole do kina.? Jest nowa część paranormal activity *-*
      O kurcze... i co tu zrobić.? Poszłabym na kręgle, no ale Paranormal Activity.! Strasznie długo czekałam na ta część...
        Szybko odpisałam przyjaciółce

     Pitch zaprosił mnie na kręgle.
        Odpowiedz dostałam szybciej niż się spodziewałam....
           No, ale weź... rozumiesz to... PARANORMAL ACTIVITY. ! Cały rok  a to czekałyśmy no....                                                                                                     Ehh... i co ja mam zrobić.? Tak strasznie chce iść na film, ale nie chce wystawić Pitcha, w końcu to jeden z moich najlepszych przyjaciół. No, ale rozwiązanie zawsze się znajdzie, a własnie ono zawitało w mojej głowie.
      Szybko odpisałam Lily... mam nadzieje, ze spodoba się jej pomysł

         A co powiesz, ze ty, ja i Pitch pójdziemy do kina, a potem na kręgle.?
- Cataleyo, a może zechcesz nam powiedzieć wzór na obliczenie powierzchni całkowitej walca.?- zwrócił mi uwagę nauczyciel.
- Wolałabym nie.
- To siedź na tyłku, ręce na ławkę i słuchaj uważnie dziewucho, bo nic nie zrozumiesz.
      Cały on... przyczepi się do wszystkiego i tak nie będę go słuchała, ale on nie musi o tym wiedzieć.
      Nagle nie wiadomo skąd małe zwiniątko wylądowało na mojej ławce. Pewnie Lily odpisała, ciekawe czy pomysł przypadł jej do gustu. Rozwinęłam karteczkę i zamarłam...

         Witaj Cataleyo... Tęskniłaś.? Jeżeli tak, to teraz się trochę zabawimy....
         A to oznacza tylko jedno.... To coś sobie o mnie przypomniało...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Trochę dziwny wyszedł ten pierwszy rozdział ale niestety tak bywa >.< Postaram się, żeby następne były dłuższe i ciekawsze ;) 
A tak wgl to liczę na szczere opinie :D

sobota, 29 listopada 2014

Prolog.

     ...Dalej… zrób to.! No zrób to.!... ty nic nie warta szmato… no dawaj.!
       Szybko zakryłam zimnymi dłońmi uszy. Nie chce tego słyszeć.! Niech to się w końcu zamknie.!
- Zamknij się.!
        … Nie …
- ZAMKNIJ SIĘ.! ZAMKNIJ.! Błagam…
    ...Hahaha… możesz sobie pomarzyć… Mnie się tak łatwo nie pozbędziesz.! Ha…. Ha… ha….
      Jego śmiech odbijał się echem po mojej głowie… ten okropny śmiech… To coś mnie wykończy…
      Siedzi w mojej głowie od zawsze. W szóstej klasie pierwszy raz się do mnie odezwał. Czasami materializuje się, ale rzadko. Jest cały czarny… jego ślepia są czasem czerwone, a czasem czarne… nie rzuca cienia… czasem przybiera różne formy, wilka, człowieka… czego lub kogo tylko chce…
       On jest… mrocznym cieniem… nie… demonem… też nie… on jest po prostu złem… tak wcieleniem czystego zła.
         Nie wiem dlaczego jest w mojej głowie… nie wiem jak się tam znalazł i nie wiem, dlaczego akurat ja,!?
        … Dlaczego tego nie zrobisz.? Zrób to, a uwolnisz się ode mnie…
      Drżącą ręką sięgnęłam po moją przyjaciółkę. Przejechałam opuszką po ostrzu. Krople krwi powoli pojawiały się na ranie.
     Mmmm…. Ten ból… ten wspaniały ból. Mogę rozkoszować się nim godzinami.
     Żyletkę zaczęłam obracać w palcach.

     Przyłożyłam ją do drżącej ręki.
     Żyła czy tętnica.?
     Żyła… wolna śmierć.
    Tętnica… szybka śmierć.
    Już miałam rozciąć żyłę, kiedy przede mną pojawił się czarny dym, który zaczął układać się w sylwetkę wilka.
     Przede mną pojawił się czarny wilk, który wpatrywał się we mnie swymi nienawistnymi czerwonymi ślepiami.

- ZOSTAW MNIE.!
       Wilk powoli zaczął się do mnie zbliżać. W jego oczach było widać, pogardę, nienawiść, odrazę i chyba był rozbawiony tą sytuacją.
      Chłód, który zawsze mu towarzyszył zaczął przechodzić też na mnie. Czułam jak na moim ciele pojawia się gęsia skórka.
         Panicznie zaczęłam się odpychać nogami od podłogi. Moja podróż skończyła się kiedy moje plecy spotkały ścianę.
- NIE PODCHODŹ.! NO KURWA STÓJ.!!!
         Czas to zakończyć. To coś nie będzie kierowało moim życiem. Ja i tylko ja mogę nim kierować. Mam tego już dosyć, to za długo trwa… to coś zaczęło, to ja zakończę…
 Szybkim i płynnym ruchem rozcięłam żyłę prawej dłoni. Krew ściekała mi po ręce i tworzyła kałuże na podłodze.                                                         Spojrzałam na czarnego wilka z szyderczym uśmiechem.
-   To koniec.! Już nie będziesz kierował moim życiem.! JA I TYLKO JA NIM KIERUJE.!
            Nie byłbym tego taki pewien… Cataleyo….
- Co ty pierdolisz.!? To koniec.! Rozumiesz to.? TO KONIEC.!
             … Ja będę decydował kiedy będzie koniec.! ….
- Nie będziesz o niczym decydował.! Już zaraz wszystko się skończy.!
      Czułam potworny, ale i rozkoszny ból w ręce. Odchyliłam głowę do tyłu i cicho jęknęłam z bólu.
       Ale czułam też potworną radość. To koniec moich tortur, w końcu.
    Nagle poczułam potworny ból w prawej ręce. To coś mnie ugryzło w ranę.! Boshe… co za okropny ból.!
    Próbowałam To kopnąć, ale moja noga przez to przeniknęła. No tak…czego ja się spodziewałam.?
    To coś zaczęło wnikać we mnie.! A przez to  moja rana zaczęła się goić.
          … zmieniłem co do ciebie plany Cataleyo. Jeszcze nie czas na umieranie…
     O boshe… tylko nie to…    
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Okey, tak wgl to hej xd Więc tak liczę na waszą szczerą opinie, bo nie wiem czy kontynuować czy dać sobie spokój. Więc piszcie co sądzicie o pomyśle, czy idzie skumać o co cho itd. ;*